
Wraz z premierą w Storytel ebooków wszystkich książek o Geralcie z Rivii, w tym najnowszego „Rozdroża kruków”, trzeba zadać pytanie, czy czytana dekady po premierze seria „Wiedźmin” wciąż zachwyca. Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak!
Seria „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego odniosła sukces na skalę światową – nie sposób z takim stwierdzeniem dyskutować. Ale można się zastanowić: jak zmierzyć sukces? Liczbą sprzedanych egzemplarzy? (Ponad 30 milionów.) Liczbą przekładów? (Przeszło 40 języków.) A może adaptacjami? (Jedna z najpopularniejszych gier komputerowych w historii, hitowy serial Netflixa, i wiele innych, pomniejszych produkcji i wydawnictw.) Czy może powinno się spojrzeć na nagrody? (Oprócz wyróżnień krajowych, jak Nagroda im. Janusza A. Zajdla czy Paszport „Polityki”, także światowe, np. David Gemmell Legend Award czy World Fantasy Award.). Tylko czy ktoś kojarzy, ile sprzedało się „Władcy pierścieni” albo jakie dokładnie statuetki zgarnęła seria „Harry Potter”?
Dlaczego to wciąż działa?
Największym wyróżnieniem, jakie bezpośrednio od odbiorców otrzymać może wytwór kultury, jest długowieczność. Opowiadanie „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego ukazało się w grudniu 1986 roku na łamach miesięcznika „Fantastyka”. Zbiory opowiadań, i powieści o Geralcie z Rivii, składające się na tzw. „Sagę” lub pięcioksiąg, ukazywały się w latach 90., a finałem tej opowieści była opublikowana w 1999 roku „Pani jeziora”. W 2013 ukazał się „Sezon burz”. Dziś minęło już blisko 40 lat od debiutu wiedźmina, niemalże 30 od zakończenia głównej fabuły. Tymczasem Geralt pozostaje najbardziej rozpoznawalną postacią polskiej kultury, a wydane właśnie „Rozdroże kruków”, w którym Biały Wilk pokazany jest w latach swojej młodości, bez żadnych wątpliwości stało się literackim wydarzeniem roku w Polsce. Fani i fanki, wciąż wracają do tych książek. A nowe pokolenia zasilają szeregi tych już kochających historię Geralta, Ciri, Yennefer i Jaskra. „Wiedźmin” jest wciąż czytany, dyskutowany, aktualny, wzbudza emocje, nawet dekady po pierwszej publikacji – to nieśmiertelność, na którą liczyć mogą ci najlepsi. Częściowo to kwestia osadzenia w fantastycznej krainie, w magicznym nie-czasie, dzięki czemu opowieść nie może się zestarzeć i zdezaktualizować, jak na ten przykład książka science fiction z roku 1992, której autor nie przewidział istnienia mediów społecznościowych. To jednak by przecież nie wystarczyło, takich publikacji są miliony. O co więc chodzi? O bohaterów, od Geralta, przez Yennefer, Ciri, po Jaskra i innych. Andrzej Sapkowski ma niesłychany talent do kreowania postaci złożonych, intrygująco skonfliktowanych, zaskakujących, zawsze wykraczających ponad to, co można dostrzec na pierwszy rzut oka. (Koronnym przykładem Jaskier, czyli pozornie tchórz, który nie raz, nie dwa okazuje się najodważniejszą osobą w danej historii – bo mimo braku zdolności magicznych czy szermierczych, nie cofa się, gdy musi pomóc tym, których kocha.)
W tych historiach dostajemy więc nie jednego, nie dwoje, ale całe naręcze pełnokrwistych postaci, wśród których każdy znajdzie swoich faworytów czy faworytki, od – rzecz jasna – wiedźmina Geralta, przez młodą Ciri, wspomnianego lekkoducha Jaskra, aż do silnych (i momentami bezwzględnych) czarodziejek. Mało tego jednak. Sapkowski bierze te postacie i, choć rzuca je naprzeciw niesamowitych przeciwności i w wir efektownych przygód, wszystko koniec końców sprowadza do problemów i wyborów, z jakimi boryka się każde z nas. Czy to kwestia poszukiwania własnej tożsamości, akceptacji, stanowienia o sobie, czy – jak to jest z Geraltem i Yen – gotowości do dostosowania się do drugiej osoby w związku. Będziemy więc czytać opowiadanie „Trochę poświęcenia”, gdzie Geralt mierzy się z grozą inteligentnych istot zamieszkujących morskie głębiny i mordujących poławiaczy pereł, a z drugiej strony dostaniemy wspaniałą postać Essie Daven (wykreowaną tylko na potrzeby tego jednego tekstu) i zobaczymy, co jej czysta i niewinna miłość zrobi z pełnym zgorzknienia, pokrytym bliznami sercem Geralta. A w tle syrenka Sheenaz i książę Agloval dadzą sobie nawzajem lekcję poświęcenia w imię wspólnej przyszłości. Właśnie przez tę równowagę między rozrywką a pożywką dla naszych umysłów i dusz, trudno znaleźć osobę, która jeżeli „Wiedźmin” jej się spodobał, nie wracała do tych historii raz po raz. Bo fabularne zwroty i inne fajerwerki mogą się znudzić, ale jeżeli dana historia budzi prawdziwe emocje, te będą wracać przy każdej kolejnej lekturze.
W jakiej kolejności czytać i słuchać “Wiedźmina”?
Premiera „Rozdroża kruków” to więc dobra okazja, by „Wiedźminowi” dać pierwszą, ale może i kolejną szansę. Przy czym – jeżeli brać do serca radę samego Andrzeja Sapkowskiego – winno się zacząć nie od najnowszej książki, ale klasycznie, od „Ostatniego życzenia” i ‘Miecza przeznaczenia”. Tak, jest „Rozdroże…” pierwsze w porządku chronologicznym opisywanych wydarzeń (Geralt ma tu lat 18, w powieściach już bliżej pięćdziesięciu), ale ponieważ ukazało się jako już dziewiąta książka w tym świecie, autor tworzył ją z pełną wiedzą o dalszych losach Geralta, dla tych, którzy te losy znali. Czy można „Rozdroże…” czytać jako pierwsze? Owszem, ta świetna książka obroni się niezależnie od okoliczności. Czytane jednak jak pan autor przykazał, pozwoli cieszyć się mnóstwem smaczków i szczegółów, które pisarz ukrył w swoim tekście, dla uciechy fanów i fanek. Rekomendowane byłoby wręcz ćwiczenie: zacząć od „Ostatniego życzenia”, od czytania, więc obcowania z tekstem w formie najbardziej bezpośredniej. Przeżyjemy wtedy tę wspaniałą przygodę, jaką są losy Geralta i Ciri, budując te postaci i ten świat wyłącznie z użyciem naszej własnej wyobraźni. Następnie rekomendować można dostępne dziś słuchowiska (znowu, zaczynając od opowiadań ze zbioru „Ostatnie życzenie”), gdzie na tekst Sapkowskiego (i nasze wyobrażenia) nałoży się wrażliwość wspaniałej obsady i świetnej realizacji dźwiękowej. Albowiem biada temu, kto nie doceni, jak doskonałym Geraltem był nieodżałowany Krzysztof Banaszyk, albo jak cudownie złożoność Jaskra odgrywa Sławomir Pacek. Słuchając, jak dialogi z opowiadań i powieści ożywają w ustach aktorów i aktorek, tym bardziej docenia się kunszt autora oryginału, a także doświadcza się tej opowieści nieco inaczej. Wiedźmin jest więc z nami blisko cztery dekady. I najwyraźniej nigdzie się nie wybiera. Co zaś ważniejsze, czytany dziś, pozostaje wzorcem nie tylko historii fantasy, ale opowieści tak wybitnej, że uniwersalnej, docierającej do różnych pokoleń, do ludzi w niemalże każdym zakątku świata.